Wiosenna passa wygranych dobiegła końca. Niestety z Wiśniowej Góry nie udało się wywieźć żadnego punktu, przegrywamy 4-0. Świetnie dysponowana tego dnia drużyna GLKSu zgarnia bardzo ważne 3 punkty, które praktycznie gwarantują im awans do ligi okręgowej. Z tego miejsca dziękujemy za świetny mecz i mamy nadzieję, że niebawem spotkamy się ponownie Nasi kibice jak zwykle dopisali, bardzo duża liczba naszych kibiców zjawiła się na Czajewskiego 8. Jeszcze raz Wam serdecznie dziękujemy i mamy nadzieję, że już w przyszły weekend damy Wam powody do radości. Od pierwszego gwizdka widać było, że obie drużyny walczą tylko i wyłącznie o pełną pule punktów, bez żadnych półśrodków. Pełna walka, żaden z zawodników nie odstawia nogi, atak za atakiem, cios za cios, mecz zaczął się arcyciekawie. W 31 minucie po rzucie rożnym tracimy pierwszą bramkę. Świetna piłka z rzutu rożnego trafia na głowę napastnika Andrespoli a ten mocnym strzałem pakuje piłkę w bramce. Pech chciał, że po tym stałym fragmencie boisko musiał opuścić Ireneusz Samiec, który doznał mocnego uderzenia w tył głowy. Dziesięć minut póżniej niestety Janek Dłabich przegrywa pojedynek biegowy z napastnikiem GLKSu, ten wzdłuż pola karnego dogrywa piłkę do kolegi z drużyny a ten bez problemu pakuje piłkę na pustą bramkę. Tuż przed przerwą przegrywamy 2-0. Jeszcze przed przerwą sytuację miał Stasiu Mucha, który niestety w świetnej sytuacji nie trafia bramkę, a piłka po strzale minimalnie mija się z słupkiem. Druga połowa rozpoczęta przez nas bojowo. Próbujemy atakować, jednak nasze poczynania zatrzymują się na świetnie dysponowanych obrońcach drużyny przeciwnej. Łapiemy wiatr w żagle, radząc sobie coraz lepiej w kolejnych atakach. Jednak w 70 minucie, sędzia odgwizduje rzut karny, a Ernest Ławniczak z zimną krwią go wykorzystuje. Przegrywamy już 3-0. Drużyna się nie załamała i dość intensywnie próbowaliśmy zdobyć bramkę, jednak czegoś brakowało. Nie byliśmy w stanie pokonać bramkarza GLKSu. Na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem, Mateusz Kryczka dopuszcza się faulu w polu karnym i drugi raz mamy rzut karny dla gospodarzy, sytuacja się powtarza znowu Ławniczak pewnie pokonuje naszego bramkarza. Nie załamujemy się, nie poddajemy, walczymy dalej. Cel jest prosty, już w przyszły weekend rozpocząć kolejną passę wygranych.
Co nas nie zabije to nas wzmocni!!!